środa, 21 sierpnia 2013

I jak tu budzić patriotyzm...

W ostatni czwartek - 15 sierpnia - obchodziliśmy Święto Wojska Polskiego i uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny - jednocześnie rocznicę największego polskiego zwycięstwa zbrojnego w XX wieku. Uczestnicząc w tym dniu w oficjalnych obchodach tegoż święta, niestety bardzo sztampowych, kołatała mi się ta myśl: "I jak ma się wśród Polaków budzić patriotyzm, kiedy w rocznicę takiego zwycięstwa nie potrafi się zaakcentować, że Polacy zwyciężać potrafią".

W Zgierzu już od jakiegoś czasu każde święto państwowe obchodzone jest podwójnie - na obchodach "oficjalnych" organizowanych przez miasto i obchodach "obywatelskich" organizowanych przez partię Prawo i Sprawiedliwość i jej przybudówki. 15 sierpnia miasto przygotowało skromniejszy (wakacyjny?) program - uroczystość na grobach żołnierzy Wojska Polskiego poległych w 1920 r. i 1939 r. - zazwyczaj oficjalne uroczystości obejmowały mszę w kościele pw. św. Katarzyny i uroczystość pod tablicami na Urzędzie Miasta. 

PiS przygotował program niejako "tradycyjny" - film "Przebudzenie" którego kanwę "stanowi żałoba po Tragedii Smoleńskiej  wielomiesięczne czuwanie i modlitwy pod Krzyżem Smoleńskim oraz organizowane w kolejnych miesiącach Msze św. w intencji Ofiar i Marsze Pamięci" (co to ze Świętem Wojska ma wspólnego nikt mi nie był w stanie wytłumaczyć) Msza święta w kościele pw. NMP Różańcowej i uroczystość pod pomnikiem bł. Jana Pawła II. Czyli niewiele więcej niż miasto na 3 maja czy 11 listopada... Tutaj było to, co dla nas zawsze jest w obchodach bardzo ważne - tzw. "część formacyjna", tyle że nie opowiadała ona o tym, że w 1920 roku zwyciężyliśmy dzięki mobilizacji całego Narodu, ale opowiadała znów o katastrofie smoleńskiej, która jest wydarzeniem ważnym, ale bez względu na postrzeganie jej przyczyn i skutków jest klęską, straszliwą narodową klęską, o której należy pamiętać, ale kręgosłupem polskiej nowoczesnej tożsamości muszą być polskie zwycięstwa, a nie klęski, które wpychają nas w coraz większe kompleksy.

Ponadto - żaden z takich programów nie trafia do młodzieży! A to właśnie młodzież trzeba patriotycznie edukować, pokazywać polskie zwycięstwa, zachęcać do ich świętowania. Dlatego na marszach takich jak chociażby Marsz Niepodległości, czy inne lokalne inicjatywy stawiają się setki zwykłych Polaków, a na oficjalnych obchodach - oficjalne delegacje i "gadające głowy". Niewiele mamy w kalendarzu polskich zwycięstw. Ale nie pozwólmy sobie na to co piętnował Roman Dmowski - "Myśmy tak odbiegli od innych narodów, że dziś święcimy klęski, gdy inni święcą zwycięstwa". Bez patriotyzmu zwycięstw nie będzie dobrych Polaków. Bohaterów przegranych walk - Września '39, powstania warszawskiego, Smoleńska, trzeba czcić, ale nie w sposób huczny, bredząc o "moralnym zwycięstwie" tylko w zadumie i spokoju. 

Dlatego panowie i panie z Urzędu Miasta i z PiSu - obchody nie są po to, żeby pokazać jacy to politycy są patriotyczni bo złożą kwiaty na grobie bohaterów. Obchody te powinny być dla ludzi, a nie dla kilku oficjalnych delegacji. Budźmy patriotyzm, a nie się lansujmy. 

Chyba, że patriotami nie jesteście...

MW

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz